lis 19 2003

nowotwór


Komentarze: 4

Dowiedziałam sie, ze moja mama ma jakiegos guza na jajniku czy cos w tym stylu w kazdym razie całą sprawa nie wyglada za ciekawie.Prawde mówiac jestem przerazona. Bedzie leczona tabkletkami lub co bardziej prawdopodobne operacyjnie. Jesli nie, lub cos nie wyjdzie bedzie nowotwór, nowotwór= smierc...

Wczoraj poszłam z nia do lekarza i dopiero wtedy zdalam sobie sprawe jak bardzo jest to niebezpieczne. Zamkniete drzwi, biale sciany, stukot ludzi chodzacych w pospiechu po kafelkach, i jakis odległy cichy krzyk ... boje sie.

takie choroby były dalekie mojemu życiu, gdzies usłyszałam w Tv, lub mama opowiadala ale nigdy nie dotyczylo to moich najblizszych! dlaczego?!

Babcia, kolejna bardzo bliska mi osoba- z sercem coraz gorzej, ledwo oddycha, zwykła czynnosc zyciowa sprawia jej wysilek i ból, -  tez operacja. Z tego co wiem jest to cos bardzo powaznego bo lekarze boją sie jej przeprowadzac ot tak.

....

nic nie moge zrobic...

moj_bunt : :
kindziorek
19 listopada 2003, 21:09
tulipanek ma racje nowotwor nie musi rownac sie smierci badz dobrej mysli! qwiem ze latwo mowic ale wydaje mi sie ze powinnas wspierac mame wiec staraj sie robic wszystko aby i ONA nie uwierzyla ze to koniec! wiara sprawia cuda, przenosi gory a nawet sie zdaza ze pomaga wyzdrowiec :) musisz tak myslec o twoja mama tez musi. czytalam ostatnio w "charakterach" ze ludzie ktorzy mysleli ze biora leki (mimo iz tak nie bylo-dostawali zwykle srodki) wracali do zdrowia -oczywiscie nie do calkowitego ale ich stan zdrowia sie poprawial wiec badz dobrej mysli o 3maj sie suonko cieplutko. nie jestes sama pamietaj!!!
19 listopada 2003, 19:22
aha..a nowotrwo nie oznacza jeszcze wyroku....nie musi sie rownac smierci!to ostatecznosc...medycyna jest na wysokim poziomie..jednak to sporo kosztuje..rownie znerwow...bedzie dobrze!bo musi!
19 listopada 2003, 19:22
oooj..wiesz jestem w podobnej sytuacji..moja mama miala raka przedinwazyjnego..miala operacje..wycieli jej macice, jajniki itd....bierze teraz hormony..a moja babcia...ma nowotwor zlosliwy....dali jej czas do grudnia;(...wiem co czujesz...przechodzilam przez ten lek..teraz boje sie zeby te dni, ktore zostaly babci...zeby przezyla jak najlepiej...jaknajmilej i zeby wiedziala ze ja kochamy! nie poddawaj sie..badz z nimi..nie daj poznac ze sie boisz...bad zprzy nich...pokaz ze kochasz...reszta przyjdize sama..taka kolej rzeczy..powodzenia...3mam kciuki!!!nie poddawaj sie..jestes im teraz potrzebna!daj znac co i jak...
19 listopada 2003, 19:20
oooj..wiesz jestem w podobnej sytuacji..moja mama miala raka przedinwazyjnego..miala operacje..wycieli jej macice, jajniki itd....bierze teraz hormony..a moja babcia...ma nowotwor zlosliwy....dali jej czas do grudnia;(...wiem co czujesz...przechodzilam przez ten lek..teraz boje sie zeby te dni, ktore zostaly babci...zeby przezyla jak najlepiej...jaknajmilej i zeby wiedziala ze ja kochamy! nie poddawaj sie..badz z nimi..nie daj poznac ze sie boisz...bad zprzy nich...pokaz ze kochasz...reszta przyjdize sama..taka kolej rzeczy..powodzenia...3mam kciuki!!!nie poddawaj sie..jestes im teraz potrzebna!daj znac co i jak...

Dodaj komentarz