Komentarze: 3
Fatalny dzień, zresztą jak każdy poniedziałek.
Rano- katastrofa ze wstawaniem, na przystanku zimno jak diabli...
szkoła- chwile zwątpienia- zostać czy się wrócić. Zostałam.
Biologia- pytanko, dostalam 2!
Francuski- skurcze żołądka, zimne ręce... obyło sie bez 1
a na angielskim była EWAKUACJA BO SZKOŁA SIE PALIŁA. taki miły przerywnik artystyczny.
Najprzyjemniejszy był powrót ze szkoły:) (bru bru...)
Niedawno skończyłam francuski, przyszła paczka od babki ze Stanów. Przypomniała sobie o wnuczce na swięta. Mysli, że jak sprawi mi jakies "prezenty" w zaleznosci od swieta lub urodzin to wszystko bedzie ok.To mi zastapi normalną rodzinną więź . Ona tylko tak potrafi, 20$ i wszystkiego najlepszego Monisiu, czyste słowa... ... grr..
jutro badania...
Eh.... nie lubie poniedziałków.